sobota, 9 stycznia 2010

Odc 8. Misja Specjalna (cz. 1)

Witam, mam dzisiaj dla Was pierwszą z dwóch części nowego odcinka, mam nadzieję, że Wam się spodoba!

Następnego ranka Silent obudził się nadal czując skutki dnia poprzedniego. Nie wiele myśląc założył swój strój i skierował się na korytarz. W drzwiach nieoczekiwanie zderzył się z Robinem, który chciał wejść od drugiej strony.

- O już wstałeś! Świetnie! Mam do Ciebie sprawę, ale to później, teraz idź do łazienki, masz tam przygotowane ubranie na zmianę. Załóż je jak się umyjesz, a swój kostium wrzuć do kosza, żeby Gwiazdka go później wyprała.

Silent bez słowa sprzeciwu wykonał polecenie, czując potrzebę odświeżenia się – w końcu poprzedni dzień, był dla niego bardzo ciężki. Po porządnej kąpieli, komplet który zostawił mu Robin. Przewidujący przywódca Tytanów musiał się domyślać, że Silent nie zwykł pokazywać twarzy, dzięki czemu mógł ją teraz zasłonić czerwoną chustą oraz kapturem, w który zaopatrzona była dresowa bluza. Kostium włożył we wskazane miejsce i udał się do salonu, gdzie Tytani jedli już śniadanie.
Wszyscy przywitali go entuzjastycznie i nowy towarzysz przyłączył się do posiłku.

- Mamy dzisiaj coś do zrobienia – zaczął mówić do niego Robin – dostaliśmy cynk, że coś nie dobrego kroi się w mieście. Na razie nie mamy jeszcze żadnych konkretnych informacji. Dlatego razem ze mną udasz się dzisiaj na specjalną misję, żeby się czegoś dowiedzieć.
- Ale co z kostiumem? Przecież nie będzie gotowy na czas? – zapytał Silent.
- Nie martw się, nie będzie Ci potrzebny, dzisiaj musimy wtapiać się w tłum, więc obaj idziemy incognito.
- A czemu akurat my dwaj? – spytał Silent przyglądając się twarzom posilających się bohaterów.
- Ktoś musi zostać w wierzy na wszelki wypadek, a poza tym mamy dzisiaj robotę na miejscu. – wtrącił Cyborg.
- Więc jak? Pomożesz mi? – spytał Robin.
- Nie ma sprawy, bardzo chętnie poznam przy okazji miasto. – odpowiedział uprzejmie Silent i zabrał się za śniadanie.

Gdy skończyli jeść Silent poszedł za Robinem i zaczekał przed jego pokojem. Po chwili Tytan wyszedł ubrany w szare spodnie, granatową koszulkę i koszulę z długim rękawem. Włosy roztrzepał, by sprawiały nieco odmienne wrażenie a na nosie miał szerokie okulary fotochromowe, które nie pozwalały zobaczyć oczu kryjących się za nimi. Razem młodzi bohaterowie ruszyli jednym z wyjść z wieży w kierunku miasta.
Wędrując Robin pokazał Silentowi kilka ciekawych miejsc, które zwykle odwiedzał.
Ostatecznie doszli do niewielkiej restauracji, w której jak powiedział Robin mieli czekać na sygnał. Zajęli miejsca przy witrynie okiennej i zamówili trochę jedzenia, by nie budzić podejrzeń. Przez długi czas siedzieli tam, powoli pochłaniając zamówione produkty, a Robin wydawał się skupiać spojrzenie na budynku po przeciwnej stronie ulicy. Obserwacja trwała kilka godzin, a kelnerka co rusz pytała czy może w czymś jeszcze pomóc.
Robin w pewnym momencie musiał dostrzec to na co czekał. Zostawił na stole plik banknotów i obaj wyszli na zewnątrz. Biegnąc po głównej ulicy Robin skręcił w wąską zacienioną alejkę. Alejka otoczona była wysokimi budynkami, między, którymi znajdował się wysoki mur.

- Musimy przejść na drugą stronę, tylko pamiętaj, mamy nie wzbudzać podejrzeń! – polecił Robin.

Silent szedł za nim krok w krok. Robin zatrzymał się pod murem i rozejrzał dokoła. Przesunął spory metalowy kontener w miejsce nad którym znajdował się najbliższy balkon jednego z budynków.

- Wejdziemy po balkonach i skoczymy na drugą stronę muru.

Silent wdrapał się za Robinem na kontener i podsadził go wyżej, by ten mógł dosięgnąć zawieszonej przy balkonie drabiny pożarowej. Silent dostrzegł, że w niektórych oknach budynków mieszkańcy przyglądali się ich poczynaniom, zastanawiając się zapewne nad wezwaniem policji.

- Nie przejmuj się nimi. – powiedział Robin widząc z góry czemu przyglądał się Silent.
- Ok, podaj drabinę – poprosił Silent i po chwili obaj przechodzili po kolejnych balkonach.

Po drugiej stronie muru stały drewniane skrzynie, po których chłopcy mogli zejść bezpiecznie na ziemie.

- Gdzie my właściwie jesteśmy? – pytał zza chusty Silent.

Teraz otaczał ich mur z każdej strony, a jedynym wyjściem były ciężkie metalowe drzwi w jednym z budynków. Obok drzwi znajdowało się kilka niewielkich okienek wentylacyjnych. Poza nimi nie było żadnej możliwości by ktoś widział co się tam znajduje.

- Za tymi drzwiami jest zaplecze baru, w którym jak mi powiedziano możemy dowiedzieć się ciekawych rzeczy. – odpowiedział Robin.
- A czego właściwie mamy się dowiedzieć?
- Dostałem informacje o jakiś zaburzeniach w przestępczym światku. Mój informator mówił, że to chyba jakaś wojna gangów. Ostatecznie wiadomo jedynie, że ktoś usiłował zastrzelić szefa jednego z gangów, lub go nastraszyć. – powiedział Robin.
- A Ty zamierzasz bronić kogoś takiego? – spytał nie do końca zorientowany Silent.
- Nie, ale nie chcę, dopuścić do strzelaniny, bo mogli by w niej ucierpieć niewinni ludzie. A na tego gangstera nie mamy niestety żadnych dowodów, żeby móc go zamknąć. Dlatego właśnie tak wiele zależy od informacji jakie dzisiaj zdobędziemy. – wytłumaczył Robin.

Nagle do ich uszu doszedł czyiś głos. Robin szybko pociągnął Silenta i obaj schowali się za drewniane skrzynie. W tym momencie metalowe drzwi uchyliły się i wyszły z nich dwie postacie. Jedna wyglądała na kucharza, a drugą był przerośnięty gość przypominający z wyglądu raczej małpę niż człowieka.

- Świetnie, drzwi otwarte, musimy się teraz tam jakoś zakraść. – szeptał Robin
- Odwrócę ich uwagę. – odpowiedział szeptem Silent i rozejrzał się za czymś co mogło by mu pomóc.

Po chwili dostrzegł na jednym z budynków chwiejącą się zardzewiałą antenę. Widząc, że obaj osobnicy są obróceni do nich plecami strzelił niewielkim niebieskim pociskiem w mocowanie anteny, która z hukiem spadła tuż przed stojącymi mężczyznami. W tym momencie obaj bohaterowie po cichu zakradli się do wnętrza.

- Tędy – szepnął Robin ciągnąc Silenta w głąb ciemnego pomieszczenia – świetnie, teraz jesteśmy już blisko.

Robin znalazł w pomieszczeniu kratkę układu wentylacyjnego, którą wyciągnął i powoli wczołgał się do środka. Silent ruszył w jego ślady i po chwili obaj doczołgali się do kolejnej kratki, z której widać było wnętrze baru.
W pomieszczeniu znajdowało się sporo ludzi, głośno rozmawiających. W powietrzu unosił się dym papierosów i cygar. Klientela swoim wyglądem nie pozostawiała żadnych wątpliwości, była to niewątpliwie gangsterska speluna.
Robin szturchnął Silenta i wskazał mu stolik w drugim końcu pomieszczenia, który wyglądał na oddzielony od całej reszty. Siedziało przy nim czterech mężczyzn w różnym wieku, elegancko ubranych i na pierwszy rzut oka budzących zaufanie. Chłopcy doczołgali się do kolejnej kratki tym razem znajdującej się na tyle blisko stolika, że mogli wyraźnie słyszeć rozmowy przy nim prowadzone.

- … jak mogliście do tego dopuścić! – zabrzmiał groźnie głos jednego z mężczyzn – przecież jeszcze chwila, a mogli byśmy wszyscy poważnie ucierpieć. Jak mogliście dać uciec temu smarkaczowi!
- Szefie, nie mam pojęcia jak mu udało się uciec. Moi ludzie zdołali go otoczyć, nie było żadnej drogi ucieczki! – załkał z przerażeniem w głosie inny z mężczyzn.
- A jednak udało mu się… – spokojnie stwierdził trzeci.
- Nie ważne, przecież i tak nic się, nie stało. Teraz przynajmniej wiemy, kto był za te ataki odpowiedzialny i następnym razem, na pewno nie damy mu się zbliżyć! – odparł z przekonaniem ostatni z siedzących, który wyglądał na typ inteligenta.
- Tak wiemy jak wygląda, ale kto to do cholery jest i czego właściwie chce? – wrzasnął szef – Przecież to nie ma sensu, żeby jakiś dzieciak zadzierał z nami? Może jest nienormalny?
- Takie rozważania nie przyniosą żadnych efektów, skupmy się raczej na zapobieganiu. – wtrącił inteligent.



Dalsze rozmowy obejmowały już inne tematy. Robin nie był najwyraźniej zadowolony z tego co dotychczas usłyszał, bo nie zamierzał jeszcze opuszczać kanału wentylacji. Schowani leżeli tak dłuższy czas nasłuchując bezowocnych rozmów.
Nagle do baru ktoś wbiegł krzycząc:
Szefie to znowu on! Postrzelił strażników ustawionych przy wejściu!
W tym momencie prawie jednocześnie wszyscy rzucili się do głównego wyjścia. Schowani w szybie odczekali aż pomieszczenie opustoszeje.

- Dobra, szybko musimy się stąd wygramolić, może zdążymy dowiedzieć się, kto powoduje ten cały zamęt! – pospieszał Silenta Robin wykopując kratkę i zeskakując na podłogę.

Obaj pospieszyli do tylnego wejścia nie napotykając żadnych przeszkód. Na zewnątrz ku zaskoczeniu Silenta było już całkiem ciemno. „Czyżby aż tak długo spędzili w tym szybie? ” – pomyślał.

Chłopcy wdrapali się na skrzynie i przeskoczyli mur. Obiegając budynek dokoła zobaczyli, że gangsterzy wchodzą do samochodów ustawionych wzdłuż ulicy.

- Kogoś ścigają, szybko, spróbujemy się dostać do któregoś auta! – powiedział Robin.
Korzystając z zamieszania dyskretnie otworzyli bagażnik jednego z odpalających aut i wskoczyli do środka.




Na razie to tyle, ale nie martwcie się! Jutro, a raczej dzisiaj wieczorem dostaniecie kolejną część!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz